Zaskakująco dobrze dziś spałam. Nie chciało mi się rozpamiętywać tego co działo się w nocy a to było rewelacyjne posunięcie. Dzięki temu nareszcie w miarę porządnie się wyspałam. Maszerowałam spokojnie w samotności na śniadanie, swoją drogą byłam już chyba na nie lekko spóźniona. Jakoś mi to nie przeszkadza. Wchodząc do Wielkiej Sali minęłam parę znajomych twarzy między innymi tlenionego pajaca z którym nie miałam ochoty rozmawiać, on jednak uważał inaczej -Jak tam słonko?- zagadał jakby nigdy nic Malfoy jak zwykle nienagannie ubrany z ulizanymi włosami, chyba wolę jak są tak uroczo rozczochrane, na samą o tym myśl lekko się uśmiechnęłam. Widząc że blondyn za bardzo patrzy w mój dekolt odwróciłam się i nie odpowiedziałam na jego zaczepkę. Co on sobie myśli? – Ja rozumiem jesteś na mnie zła ale daj mi się wytłumaczyć- kontynuował, nie dając mi za wygrana odejść od niego jak najdalej -Dałam ci na to czas w nocy Malfoy, a ty coś pieprzyłeś że ci na mnie zależy, aż taka naiwna nie jes
*perspektywa Dillian* Usta Dracona były miękkie i całował mnie bardzo delikatnie, nie dziwi mnie że większość dziewczyn jakie mijałam na korytarzach Hogwartu pożerały i gwałciły Malfoya wzrokiem, co jak co ale całuje nieziemsko. Zaraz, zaraz. Co ja wygaduje. Otrząsnęłam się z pierwszego szoku i teraz stałam jak otępiała przyciśnięta do ściany przez Malfoya. Jak on mógł! Bez cienia wątpliwości mocno go od siebie odepchnęłam. -Jesteś taki sam jak oni!- krzyknęłam na blondyna i chciałam sięgnąć po różdżkę ale on złapał mnie za nadgarstek i popatrzył w moje zielone rozgniewane oczy. Odwróciłam wzrok, nie mam ochoty na niego patrzeć- Puść mnie i wyjdź stąd- wyszeptałam najbardziej jadowicie jak potrafiłam. Gdyby słowa mogły zabijać młody Malfoy byłby już martwy -Dillian..- zaczął, a ja przewróciłam oczami -Teraz mi powiesz że jestem niesamowicie piękna i nie mogłeś mi się oprzeć, daruj sobie nawet nie wiesz jak często to słyszałam–chciałam wyrwać dłoń z jego uścisku ale nie