Malfoy stał oparty o framugę drzwi uśmiechając się tryumfalnie z sytuacji jaką mi zgotował. Byłam kompletnie bezbronna i cóż naga, pod ręcznikiem nic nie miałam, nawet bielizny. Co mi przyszło do głowy aby paradować zawinięta jak naleśnik w obcym domu i to z wiedzą że mieszka tu przystojny ex przyjaciel. -Odezwiesz się czy będziesz minie nadal pożerała wzrokiem?- zadrwił Smok wyrywając mnie z kalkulacji mojej sytuacji. - Oddasz mi różdżkę i pozwolisz się ubrać Malfoy? – syknęłam poirytowana -Mój dom, moje zasady słoneczko- znów na jego twarzy zagościł ten podły uśmieszek- Co ty tu w ogóle robisz? Tatulek wypuścił królewnę z zamczyska?- zaśmiał się, nie wiem dokładnie czy ze swojego kiepskiego żartu, czy raczej jednak z mojej zdegustowanej miny. -Zaraz będzie kolacja, muszę się ubrać- zaczęłam powoli i spokojnie- Więc spadaj Draco! – po czym wrzasnęłam na niego i tupnęłam nogą jak mała dziewczynka, którą w głębi duszy nadal byłam. -Dilliano Agrypino Vihainen- wzdrygnęł
Historia Ślizgonki Dillian Vihainen