Przejdź do głównej zawartości

Rozdział VI

*perspektywa Dillian*
 Usta Dracona były miękkie i całował mnie bardzo delikatnie, nie dziwi mnie że większość dziewczyn jakie mijałam na korytarzach Hogwartu pożerały i gwałciły Malfoya wzrokiem, co jak co ale całuje nieziemsko. Zaraz, zaraz. Co ja wygaduje. Otrząsnęłam się z pierwszego szoku i teraz stałam jak otępiała przyciśnięta do ściany przez Malfoya.  Jak on mógł! Bez cienia wątpliwości  mocno go od siebie odepchnęłam.
-Jesteś taki sam jak oni!- krzyknęłam na blondyna i chciałam sięgnąć po różdżkę ale on złapał mnie za nadgarstek i popatrzył w moje zielone rozgniewane oczy. Odwróciłam wzrok, nie mam ochoty na niego patrzeć- Puść mnie i wyjdź stąd- wyszeptałam najbardziej jadowicie jak potrafiłam. Gdyby słowa mogły zabijać młody Malfoy byłby już martwy
-Dillian..- zaczął, a ja przewróciłam oczami
-Teraz mi powiesz że jestem niesamowicie piękna i  nie mogłeś mi się oprzeć, daruj sobie nawet nie wiesz jak często to słyszałam–chciałam wyrwać dłoń z jego uścisku ale nie mogłam-  Miałam nadzieję że może ty jesteś trochę inny- zaśmiałam się blado- Jednak bardzo się myliłam- wyprostowałam się i uniosłam wyżej głowę- Nie boję się ciebie Malfoy, możesz robić ze mną co chcesz, inni śmierciożercy mnie już pieprzyli, dlaczego  ty miałbyś nie spróbować córki Vihainena?- prychnęłam. Draco momentalnie puścił mój nadgarstek ale nadal na mnie lekko napierał. Badawczo mierzył mnie wzrokiem, nie odzywał się tylko głęboko oddychał. Ile ja bym dała aby wiedzieć o czym on teraz myśli. Po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały, próbowałam z jego oczu coś wyczytać ale nie potrafiłam. Skupiłam się wyłącznie ja jego cudownych szaro-niebieskich źrenicach. Były w tak pięknym kolorze że mało brakło a sama bym go pocałowała. Dobrze że w czas się ogarnęłam- Puść mnie!- prychnęłam i odwróciłam wzrok- Przez tyle lat się praktycznie nie odzywaliśmy do siebie a teraz ty z nieznanego mi powodu całujesz jakbym była dla ciebie coś warta!- zamknęłam oczy i poczułam że Draco ode mnie odszedł. Lekko uchyliłam powieki i ujrzałam blondyna z profilu. Patrzył teraz z nieokreślonym kierunku z dłońmi w kieszeniach, kąciki jego ust były leciutko uniesione. Po chwili nieznośnej ciszy tleniony odezwał się, a to co usłyszałam zaburzyło moją czasoprzestrzeń
-To że się do ciebie nie odzywam nie znaczy że o tobie nie myślę-powiedział to cicho ale na tyle głośno i wyraźnie że ten spojrzawszy na mnie aż się zaśmiał- Co to za mina?- zapytał jakby nigdy nic. Stałam jak wryta pod tą pierdzieloną ścianą z lekko otwartymi ustami. Co on odwala?!
-Nie mam pojęcia w co ty ze mną Malfoy pogrywasz- zmierzyłam go ostro wzrokiem- Najpierw Yaxley teraz ty, może zaraz Zabini tu wpadnie i zabawimy się  w trójkącie! Co ty a to Malfoy?- zadrwiłam, nigdy w życiu nie chciałabym oddać im się, Merlinie o czym ja w ogóle myślę.
-Kuszące Dillian, kuszące ale wolałbym mieć cię tylko dla siebie- znów do mnie podszedł a ja stanęłam na palcach aby być troszeczkę wyżej, Draco tylko się zaśmiał jak to zobaczył. Położył mi dłonie na biodrach i popatrzył prosto w oczy- Nie chciałem cię skrzywdzić Dili, przykro mi przez to co przeżyłaś w przeszłości ale jeśli będziesz miała jakiś problem to nie krępuj się mnie możesz powiedzieć. Nie gryzę, a nawet jeśli to obiecuję że ci się spodoba. Idź spać, jest już późno. – Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Co tu się przed chwilą odpierdoliło?! Nawet nie pozwolił mi nic powiedzieć, tylko wziął i wyszedł zostawiając mnie lekko sparaliżowaną pod ścianą. Zszokowało mnie to wyznanie Dracona, czy ja dobrze zrozumiałam że on o mnie cały czas myśli? O to mu chodziło, czy ja już mam omamy słuchowe? Głęboko westchnęłam i podeszłam do lustra, miałam lekkie rumieńce, kurwa co on ze mną zrobił?! Samej przed sobą trudno mi się do tego przyznać ale Malfoy jest naprawdę atrakcyjny i jeszcze jak całuje, Merlinie ratuj! Nie, nie, nie!! Nie wolno mi tak o nim myśleć, pocałował mnie wbrew mojej woli, przeprosił, racja ale to niczego nie zmienia. Popatrzyłam na zegar, trzecia nad ranem. Ekstra bezsenności ciąg dalszy. Walnęłam się na łóżko i jedyne czego pragnęłam to sen. Niestety na próżno próbowałam zamknąć oczy i nie myśleć o niczym. Po głowie cały czas chodziły mi na zmianę słowa Malfoya i Yaxleya. Zapowiada się kolejna bezsenna noc…
*perspektywa Draco*
-Jestem idiotą!- krzyknąłem wpadając do mojego i Zabiniego pokoju
-To już wiem Smoku, coś jeszcze?- zaśmiał się Blaise. Mulat siedział w najlepsze na kanapie bez koszulki i sączył ze szklanki jakiś trunek
-Bardzo śmieszne Diable- zmierzyłem go wzrokiem zmierzając do barku po szklane ognistej whisky
-W takim razie o co chodzi, bo jest już po trzeciej a ty łazisz po szkole w pełni ubrany i rozbudzony. Czyżbyś jakąś piękną tajemnicę przede mną skrywał, co Malfoy?- Blaise uniósł jedną brew do góry a ja wybuchnąłem śmiechem
-Oj nie, nie, wręcz przeciwnie przyjacielu- podszedłem do niego i wyciągnąłem z kieszeni liścik od ojca.
-Co to za świstek?- spytał biorąc kartkę do ręki
-List od mojego ojca. Pamiętasz jak mówiłem że Dillian będzie miała aranżowany ślub, no to już wiemy kto będzie jej szczęśliwym wybrankiem- Yaxley pewnie będzie wniebowzięty, ona hmm szczerzę wątpię
-Nie gadaj! –krzykną podniecony Zabini i zaczął czytać list, po chwili skupienia z jego twarzy znikną wszechobecny uśmieszek a pojawiła się trwoga i zażenowanie- I jak?- zagadałem
-Kurwa! On i ona! Popieprzyło ich?!- Diabeł aż wstał z kanapy i podszedł do barku po całą butelkę ognistej- Przecież on jest zboczonym psychopatą, ona nie przeżyje jako jego zabawka ani pół roku!- Blaise wlał sobie bursztynowego trunku a zobaczywszy że moja szklanka również jest pusta dolał mi whisky do pełna
-Wiem przyjacielu, a wiesz co jest jeszcze gorsze?- zacząłem
-A może być coś jeszcze gorszego dla niej niż małżeństwo z tym pomylonym gwałcicielem?-spojrzał na mnie z ukosa i wypił łyk trunku
-On tu dziś był…Chciał ją wziąć w pokoju życzeń- po moich słowach Blaise prawie zadławił się alkoholem
-Zimna dupa! Jemu już do końca rozum odjęło?! – Blaise patrzył na mnie miałem wrażenie jakby z lekką nadzieją że zaraz powiem mu iż tylko robię sobie jaja, cóż nie bardzo mam ochotę na takie żarty, wolę się nabijać z Pottera.- Widziałeś to?
-Coś ty!- uniosłem się-  Spotkałem ją na korytarzu, zemdlała więc ją zaniosłem do dormitorium, na całe szczęście nikt nas nie widział- westchnąłem, muszę jeszcze tylko jedno powiedzieć Zabiniemu ale to za chwilkę, pomyślałem sobie i znów napiłem się oraz ściągnąłem niewygodną marynarkę i koszulę. Od razu lepiej, przynajmniej na ciele.
-Jak ona się czuje?- zapytał z wyraźną troską w głosie
-Blaise! To nie był jej pierwszy taki raz, regularnie była torturowana i gwałcona!- westchnąłem głęboko- Powiedziała mi to w drodze do Hogwartu, nie miałem o tym pojęcia..-urwałem bo śniada twarz Zabiniego wykrzywiła się z odrazy
-Ale żeby córkę tak wysoko postawionego śmierciożercy brali jak zwykłą dziwkę? Nie pojmuję tego- pokręcił głową i popatrzył na mnie wyczekująco więc kontynuowałem historię
-Ma być to swego rodzaju kara za zdradę jej matki- zamilczałem na chwilkę i przymknąłem powieki- To ja do tego doprowadziłem- Blaise siedział z szeroko otwartymi oczyma i milczał jak grób- Chodzi o to że jej matka była oczywiście czysto krwistą czarownicą ale nie uważała że tylko takie rody mają przetrwać, według niej mugole i szlamy są pełnowartościowymi stworzeniami, w jednym mugolu była nawet zakochana. Vihainen nie dał jej szczęścia a ten mugol tak. Pamiętam jak uczyła mnie i Dili o literaturze mugoli, czytała nam ich książki, opowiadała o ich kulturze i zwyczajach. Była aniołem. Nie żyje przeze mnie bo doniosłem na to co robi jej ojcu. Miałem wówczas dziewięć lat… Byłem pewny że robię dobrze-poczułem się lepiej gdy powiedziałem o tym Diabłu, może to głupie ale naprawdę cieszę się że mogę na niego liczyć.
-O stary, to dlatego ona cię tak nie znosi. No gołym okiem widać że najchętniej rzuciłaby na ciebie jakąś klątwę - widziałem że chciał coś jeszcze dopowiedzieć ale przerwałem mu szybko. Wpadłem w trans wyznań a to się bardzo rzadko zdarza
-To nie jest jeszcze koniec- zebrałem się na odwagę i w końcu to powiem na głos- Chyba coś do niej czuję…- odwróciłem się do okna i popatrzyłem na księżyc w pełni
-O cholera! Wiedziałem, ale jak, kiedy? Wracaj tu i gadaj o co ci chodzi Malfoy!- zaśmiałem się bo Zabini wrzeszczał teraz na mnie jak rozłoszczone dziecko
-Ona tego nie pamięta bo tylko gdy jej ojciec się dowiedział że między nami coś jest, wymazał jej wszystkie wspomnienia o mnie, oczywiście te pozytywne. Nic nie mogłem na to poradzić. Chciałem jej przypomnieć coś, cokolwiek ale ojciec zagroził że zabije matkę. Powiedział że ukatrupi bez żadnego wahania własną żonę! Nie chciałem jeszcze jej stracić. Boli mnie że mam z Dillian takie oschłe stosunki. Dlatego ojciec nie pozwolił jej chodzić do Hogwartu, bali się że ta sytuacja znów się powtórzy. Nie rozumiałem o co im chodzi, przecież jej ojciec i mój się mimo wszystko przyjaźnią, oba rody są czysto krwiste ale tu chodzi o coś innego.- przerwałem aby napić się ognistej a Zabini tylko krzykną
- O co chodzi!? O co innego! Co to za tajemnice? Niby moi rodzice są blisko Czarnego Pana a gówno wiedzą- wyburczał Blaise
-Oj Diable gdybym ja to wiedział- westchnąłem –Ale muszę ci coś jeszcze powiedzieć- oczy mulata szerzej się otworzyły, a myślałem że to nie możliwe, człowiek uczy się całe życie, ale wracając co tematu- Pocałowałem ją- nie zdążyłem nic powiedzieć bo Diabeł wstał i poparzył na mnie z góry i znów usiadł po czym wreszcie wydusił nędzne
-O w mordę!- napił się ognistej – A jak ona na to zareagowała?
-Odepchnęła mnie, zwyzywała i proponowała trójkąt z tobą- oj kurwa pozwoliłem sobie na odrobinę komizmu w tej rozmowie. Mina Zabiniego jednak wygrała, nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.  No krótko mówiąc wyglądał jak pół dupy zza krzaka- Spokojnie Diable powiedziała to w złości bo myślała że chcę ja zgwałcić, a prawda jest taka że bez jej zgody nie dotkną bym jej, przysięgam- przeczesałem włosy dłonią i spojrzałem badawczo na przyjaciela. Był totalnie zdezorientowany, w sumie nie dziwię mu się tyle dowiedzieć się w niespełna godzinę, no może mózg zacząć parować z przeciążenia.
-Pocałowałeś ją bez jej zgody idioto- uniósł jedną brew do góry
-Wiem, ale nie mogłem się oprzeć tej cudnej pokusie. Teraz to nie ma znaczenia to koniec. Ona osiągnie pełnoletniość, zostanie oddana Yaxleyowi i moja znajomość z nią się skończy. Chciałbym móc to zmienić- Blaise uśmiechną się do mnie blado po czym powiedział
-Stary bądź realistą, zacznij marzyć- po tych słowach znikną za drzwiami łazienki a ja zrozumiałem że mam bardzo mało czasu aby odzyskać uczucie które tak bestialsko mi zabrano.

Komentarze

  1. Skończyłam rozdział i ryj szczerzy mi się jak głupi 😄
    Te wszystkie piękne słowa Draco okraszone humorem Zabiniego, cudowne ❤
    Kurczę, ale wodać, że Dillian jednak cokolwiek mimo wymazanej pamięci czuje do Draco. Mam nadzieję, że młody Malfoy to ogarnie i nie będzie ślubu z Yaxleyem 😱
    Także pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, Black

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział III

-Dillian! Pośpiesz się!- usłyszałam w oddali zirytowany głos Dracona -Poczekaj na mnie!-odkrzyknęłam mu. Nie odpowiedział, świetne zgubiłam się w tłumie jak malutkie dziecko. Cóż jestem dość niska, jedyne metr sześćdziesiąt ale nie zmienia to tego że mógł na mnie poczekać.-Ehh..-westchnęłam i zaczęłam przeciskać się przez tłum ludzi.                                                                                                                                                                    Pełno dzieci, matek, ojców oraz zwierząt. Uśmiechy, łzy w oczach, uściski na pożegnanie , żywe rozmowy przyjaciół. Nie wiem czy się cieszyć z tego że tu jestem czy raczej płakać że nikogo oprócz tego tlenionego blondyna który mnie zgubił   nie znam. Ah nie przepraszam znam Zabiniego, kurczę skąd ja kojarzę to nazwisko… Zamyśliłam się i wpadałam w jakąś osobę upadając i tłukąc sobie przy tym cztery litery -Ohhh! Przepraszam bardzo to moja wina- wyraźnie przejęty głos dziewczyny dotarł do moich

Rozdział IV

Po kolacji wraz ze wszystkimi ślizgonami udałam się do lochów gdzie znajdowało się nasze dormitorium. Przez grzeczność zamieniłam parę słów z Zabinim, Pansy oraz innymi ślizgonami. Od razu na wstępie panna Parkinson ostrzegła mnie abym trzymała się z dala od Dracona, cóż nie będzie z tym problemu bo nie mam ochoty na niego nawet patrzeć. Pod wpływem emocji wszystko mu powiedziałam, nawet o gwałcie. Na szczęście nie spotkałam go po drodze do pokoju wspólnego, co niby miałabym mu powiedzieć? Zapomnij o tym co ci powiedziałam? Z drugiej strony jego milczenie w pociągu może świadczyć o tym że o wszystkim już wiedział, przecież uczestniczył na spotkaniach śmierciożerców. Lucjusz wraz z moim ojcem byli bardzo ze sobą blisko, nie mógł nie wiedzieć… Dłuższe nad tym myślenie stawiało mi więcej pytań niż odpowiedzi a ja byłam wobec ich bezradna bo nie potrafiłam sobie na nie odpowiedzieć. Gdy tylko weszliśmy do pokoju wspólnego moim oczom ukazał się ogromny kominek przy którym stały fotel

Rozdział I

              Duszno. Krople wody spływają powolnie po mojej rozgrzanej skórze. Uwielbiałam gorące i długie kąpiele w wannie. Wzięłam gruby, biały ręcznik i obwinęłam się nim szczelnie. W łazience nadal   unosiła się para. Stanęłam przed lustrem, zobaczyłam w nim siebie, bladą   jak śmierć z niedbale upiętymi jasnymi włosami w kok. Nie byłam chora, po prostu zawsze tak wyglądałam. Uśmiechnęłam się do siebie z nadzieją że to trochę poprawi moje odbicie. Bez zmian, tak samo ponure jak przedtem, tylko troszkę bardziej psychiczne. Ubrałam się szybko w cienką koszulę nocną i wyszłam z łazienki kierując się do łózka. Było już bardzo późno, za parę minut miała wybić druga w nocy. Zawsze miałam problemy ze snem, nigdy nie potrafiłam zasnąć o normalnej porze. To właśnie w nocy nawiedzały mnie widma sprzed lat. Śmierć matki, jedynej osoby którą kochałam ponad wszystko, setki Cruciatusów kierowanych w moją stronę, gwałty na niewinnych mugolach przez Śmierciożerców. Byłam inna i on to wiedział, ch